Fenomen pierwszego Bonda – Doktor No

Premiera pierwszego filmu o przygodach Jamesa Bonda miała miejsce 5 października 1962 roku, a więc minęło od niej 60 lat. Można by powiedzieć, że to cała epoka, a przecież nadal chętnie wracamy do tych najstarszych epizodów, w których główną rolę odegrał Sean Connery.

O filmie z Bondem

W filmie pt. „Doktor No” James Bond zaczyna swoją walkę z organizacją SPECTRE, a więc WIDMO. Według opisu fabuły na portalu Kinowo, na Jamajce zostaje zamordowany jeden z agentów MI6 i to właśnie agent 007 jest wysłany tam, by spenetrować rejon i dowiedzieć się, kto stoi za zabójstwem. W rozwoju fabuły dowiadujemy się o Wysepce Krabów, której panicznie boi się Quarrell, miejscowy rybak, zaangażowany w pomoc Bondowi. Na wspomnianej wyspie rządzi Doktor No, który należy do Spectre i chce zawładnąć światem. Chce skłócić zachód ze wschodem. To pierwszy poważmy wróg Bonda, który ma przywódcze, szaleńcze plany.

O fabule filmu

Trzeba przyznać, że fabuła pierwszego filmu jest prosta, ale niezwykle wciągająca. Nie ma wielu wątków, akcja toczy się głównie na Jamajce. Główną rolę odegrał Sean Connery, który od samego początku jawi się jako twardy mężczyzna, nieco szowinistyczny, często brutalnie odnoszący się do kobiet. Oczywiście, od początku też czarujący. Jego wdziękom w „Doktorze No” uległa Honey Ryder, w której rolę wcielała się Ursula Andress. Za rolę w filmie o Bondzie dostała w 1964 roku Złoty Glob, jako najlepiej zapowiadająca się młoda aktorka. Do dziś towarzyszy nam melodia w uszach, którą nuciła Honey: Underneath The Mango Tree. Aktorka żyje do dzisiaj i ma 86 lat.

„Doktor No” jest lekki i prosty jak ta piosenka. Nie oznacza to jednak, że nie cieszy się popularnością. Zdecydowanie nie jest najgorszym filmem z serii Bonda, a także z epizodów, w których zagrał Connery. Choć oczywiście ocena jest subiektywna i zależy od gustu. Film miał zapowiedzieć wspaniałą serię i zrobił to znakomicie.