Kto z nas nie lubi się od czasu do czasu przestraszyć? Prawdopodobnie dlatego tak chętnie oglądamy horrory. Jednak to nie wszystko. Niewielki zastrzyk dopaminy związany ze strachem jest tylko jednym z powodów, dla którego horrory są przez nas chętnie oglądane. Dlatego dziś poruszymy jedną z najbardziej pożądanych kategorii filmowych na świecie.
Wiedzieliście, że horrory spalają kalorie?
Wcale nie żartujemy. Jeśli solidnie wystraszymy się w trakcie oglądania horrorów, to podniesiemy sobie puls. Dlatego zmusimy się do spalania większej ilości kalorii niż w trakcie spoczynku. Dawniej jeden z uniwersytetów w USA przeprowadził badanie, które wykazało, że oglądanie strasznego filmu zwiększa pobór tlenu i wydalanie dwutlenku węgla. Najcięższa z osób, która brała udział w badaniu, spaliła prawie 200 kalorii! Dla porównania mniej więcej tyle spalamy średnio w trakcie sesji treningowej. Jeśli chodzi o horrory, trudno nam o wymówkę, aby ich nie oglądać.
Horrory poprawiają nastrój
Na pewno oglądanie horrorów nie wyleczy nas z depresji. Charakteryzują się jednak całą masą zupełnie innych benefitów, które często pomijamy, gdy wypowiadamy się o produkcjach filmowych. Horrory to nie tylko jumpscary. Oglądanie horrorów poprawia nasz nastrój za pośrednictwem bardzo prostego mechanizmu. Ponieważ w trakcie przypływu adrenaliny, który serwuje nam strach, wyzwalamy więcej hormonów szczęścia. Kilka skoków poziomu strachu podczas filmu pozwala nam się poczuć lepiej przez resztę dnia. Szczególnie ludzie z depresją przechodzą przez wysokie spadki hormonu szczęścia, ponieważ są ciągle smutni.
Zdaniem ekspertów dobry horror odbudowuje te zasoby. Nagłe skoki strachu i ekscytacja wywołują w ludzkim organizmie uczucie euforii. Zmniejsza to również długotrwałe uczucie stresu. Wszystko ze względu na to, że zanurzymy się w odrobinie strachu. Dlatego pamiętaj, żeby zasięgnąć po ten gatunek filmowy nieco częściej, nawet jeśli jesteś strachliwą osobą.